poniedziałek, 26 grudnia 2011
niedziela, 18 grudnia 2011
czwartek, 15 grudnia 2011
wtorek, 13 grudnia 2011
niedziela, 11 grudnia 2011
Czasu brak.
Hej,
ostatnio jakoś brakuje mi czasu na prowadzenie bloga, a i pogoda nie zachęca to pozowania przed obiektywem. Zimą niestety mamy mniej możliwości, bo wychodząc z domu myślimy o tym, żeby było nam ciepło (yhkm są i tacy, co i podczas mrozów wolą odmrozić sobie co nieco, zamiast opatulić się ciepłym szalikiem ;)), a i dzień jest krótszy i czasem nie starcza czasu, żeby pstryknąć fotkę...o braku fotografa już nie wspomnę ;) Weekend spędzamy u rodziców, więc mam trochę luzu i słucham właśnie świątecznych piosenek. Jak tam Wasze przygotowania? ;)
Bourel :)
ostatnio jakoś brakuje mi czasu na prowadzenie bloga, a i pogoda nie zachęca to pozowania przed obiektywem. Zimą niestety mamy mniej możliwości, bo wychodząc z domu myślimy o tym, żeby było nam ciepło (yhkm są i tacy, co i podczas mrozów wolą odmrozić sobie co nieco, zamiast opatulić się ciepłym szalikiem ;)), a i dzień jest krótszy i czasem nie starcza czasu, żeby pstryknąć fotkę...o braku fotografa już nie wspomnę ;) Weekend spędzamy u rodziców, więc mam trochę luzu i słucham właśnie świątecznych piosenek. Jak tam Wasze przygotowania? ;)
Bourel :)
sobota, 3 grudnia 2011
wtorek, 29 listopada 2011
niedziela, 27 listopada 2011
sobota, 26 listopada 2011
sobota, 19 listopada 2011
www.manufaktura.cz
Tak sobie siedziałam i zastanawiałam się jakie ciekawie świąteczne pomysły mogłabym Wam jeszcze podsunąć...W tym roku jestem jakoś wyjątkowo opętana świąteczną atmosferą. Rozglądam się za bombkami, z uśmiechem patrzę na te wszystkie choinki, mikołaje, sztuczny śnieg...no właśnie czekam na ten prawdziwy, codziennie sprawdzam pogodę długoterminową i ku mojej rozpaczy, aż do 3go grudnia śniegu to ani widu ani słychu. Wracając jednak do moich świątecznych rozmyślań to siedzę i ogarniam wzrokiem ten mój bałagan związany z remontem łazienki...chodnik, kawałek rury, drzwi, pędzel....z trwogą w oku przesuwam wzrok dalej...deszczownica, krem do twarzy na noc, budowlana kurtka mojego męża, i koszyk z kosmetykami a tam moje ukochane kosmetyki z czeskiej Manufaktury! Tak! :) Zapomniałam, że mogą być boskim prezentem. Ogólnie wielką fanką Czech jestem i jeśli ktoś śledzi mojego bloga, to widział, że dość często bywam w Pradze. Mam tam rodzinę, co mnie niezmiernie cieszy, bo to najlepszy powód, by ciągle tam wracać. Kocham praską starówkę, hermelina, brambory z pleśniowym serem, śmierdzący (co najmniej kilkudniową) skarpetą piwny syr i oczywiście ciemne czeskie piwo, oh stęskniłam się za Prahą :) Znowu odbiegłam od tematu, ale wracając do Manufaktury jest to znana na całym świecie czeska marka. Firma została założona w 1991 roku i słynie z kosmetyków, które wytwarzane są na bazie naturalnych składników np. wino, piwo czy sól z morza martwego. Produkty tej marki rewelacyjnie odżywiają, nawilżają i relaksują skórę całego ciała. W manufakturze znajdziemy linię piwną, winną, czy z solą z morza martwego. Sezonowo wprowadza się edycje limitowane, tak jak w tym momencie kosmetyki o pysznej czekoladowo-pomarańczowej nucie. Kosmetyki z tej serii zawierają minerały oraz witaminy, ale odstresują i zrelaksują nas podczas zimowych wieczorów. Nie ma co tu ukrywać, że jestem fanką długich aromatycznych kąpieli, ale zimą uwielbiam też chodzić do sauny. I tu znowu nie mogę nie pochwalić kosmetyków z Manufaktury. Peelingi przygotują naszą skórę na wizytę w saunie, oczyszczą skórę, w saunie warto skorzystać z aromatycznych olejków, również dostępnych w M., a po saunie i zimnym prysznicu, koniecznie musimy posmarować się masłem pachnącym winogronami, migdałami, czekoladą....a na zakończenie wieczoru trochę rozgrzewającego likieru...
I jak zachęciłam Was do skorzystania z produktów czeskiej Manufaktury?
Poniżej przedstawiam Wam zdjęcia kosmetyków, które sama już wypróbowałam i oczywiście jestem zachwycona:) Zawsze, kiedy jestem w Pradze, to wracam z czymś pachnącym i smakowitym, nawet jeśli jest to tylko szampon do włosów...winny pachnie tak obłędnie, że mogłabym go wypić:)
I jak zachęciłam Was do skorzystania z produktów czeskiej Manufaktury?
Poniżej przedstawiam Wam zdjęcia kosmetyków, które sama już wypróbowałam i oczywiście jestem zachwycona:) Zawsze, kiedy jestem w Pradze, to wracam z czymś pachnącym i smakowitym, nawet jeśli jest to tylko szampon do włosów...winny pachnie tak obłędnie, że mogłabym go wypić:)
Prezenty- Dla Niej.
Hej,
zapewne każda z Was zastanawia się już nad świątecznymi podarunkami, bądź już zaczęłyście świąteczne zakupy. Byłam dziś na małym rekonesansie i nic mnie szczególnie nie zachwyciło. Ze względu, że w tym roku wystąpię pierwszy raz jako żona, to chcę żeby wszystkie prezenty były "wyjątkowo wyjątkowe" hehe :)
Pokazuję Wam dziś kilka propozycji takich na luzie ze sklepu Red Onion...jako, że sama uwielbiam gotować to większość prezentów wiąże się z kuchnią :)
zapewne każda z Was zastanawia się już nad świątecznymi podarunkami, bądź już zaczęłyście świąteczne zakupy. Byłam dziś na małym rekonesansie i nic mnie szczególnie nie zachwyciło. Ze względu, że w tym roku wystąpię pierwszy raz jako żona, to chcę żeby wszystkie prezenty były "wyjątkowo wyjątkowe" hehe :)
Pokazuję Wam dziś kilka propozycji takich na luzie ze sklepu Red Onion...jako, że sama uwielbiam gotować to większość prezentów wiąże się z kuchnią :)
Dzwonek do roweru
niedziela, 13 listopada 2011
nijak
Dziś był taki nijaki dzień. Nie jestem sobą. Zła, podirytowana i rozdrażniona, co jednak nie przeszkodziło mi w zrobieniu czterech słoików dyni z miodem i imbirem ;)
Matek, też był dziś rozbity, ale zjeść pół kostki masła dał rady...
Matek, też był dziś rozbity, ale zjeść pół kostki masła dał rady...
sobota, 12 listopada 2011
piątek, 11 listopada 2011
wtorek, 8 listopada 2011
poniedziałek, 7 listopada 2011
Klasyk.
Robię właśnie dżem z dyni z wanilią i amaretto...mmmm pachnie bosko, mam nadzieję, że nic nie zepsuję i dżem się uda :) Przepis i zdj wrzucę wieczorem, a tymczasem mój strój do pracy. Klasyk doprawiony naszyjnikiem- obrożą :)
Pozdrawiam ;)
Pozdrawiam ;)
niedziela, 6 listopada 2011
sobota, 5 listopada 2011
piątek, 4 listopada 2011
czwartek, 3 listopada 2011
wtorek, 1 listopada 2011
Deszcz w Wilnie.
Hej,
Na chwilę zamilkłam, a to za sprawą długiego weekendu. Już jakiś czas temu zaplanowaliśmy, że te kilka wolnych dni spędzimy na Litwie. Jak postanowiliśmy tak i zrobiliśmy :) W niedzielę rano wyjechaliśmy i tuż przed południem dotarliśmy do Druskiennik, gdzie cały dzień leniliśmy się w Aqua parku. Mmmm sauny, drinki, maseczki, jacuzzi i seans z „wienikami”. Tego mi trzeba było. Po basenowych rozkoszach zjedliśmy pyszną kolację i uraczyliśmy się boskim ciemnym piwem ;) W niedzielę pojechaliśmy do Wilna. Urocze miasto, w którym przeszłość przeplata się z nowoczesną teraźniejszością. Osobiście zapamiętam Wilno jako miasto kawiarenek…mniejszych,większych, eleganckich i tych przytulnie małych.
Ktoś inny narzekałby na pogodę, ale ja? Jesienny deszcz, szarość, a potem ciepła błogość przy kubku karmelowej kawy.
Dla takich chwil warto żyć.
Dla takich chwil warto żyć.
wtorek, 25 października 2011
Dzień dobry ;)
Dzień dobry :) Dziś tak właśnie rozpoczynam dzień...jeszcze szlafrok ze snoopim, kawa z miodem i muzyka...:) Konfitury zrobione, nowa firanka oślepia mnie swoją bielą, a zasłony prężą się na karniszach...chyba zasłużyłam na małe lenistwo. Do pracy dopiero na 14....o 12 zacznę myśleć, w czym się dziś zaprezentuję;)
Miłego dnia życzę Wszystkim ;)
niedziela, 23 października 2011
sobota, 22 października 2011
8 stopni.
Hej,
nie powiem, żeby było dziś u mnie jakoś specjalnie ciepło, ale przyjemnie to i owszem. Słońce walczyło z mgłą. Wiecie co? Dziś przez cały dzień miałam wrażenie, że jest zima....tak leżałam w łóżku i wydawało mi się, że za oknem sypie śnieg. Białe, wielkie płatki. Wiem, że żadna z Was pewnie nie tęskni za zimą, ale ja mimo wszystko, darzę zimę sentymentem. Pisałam już na blogu Agaty, co się wydarzyło w lutym ubiegłego roku ;)
nie powiem, żeby było dziś u mnie jakoś specjalnie ciepło, ale przyjemnie to i owszem. Słońce walczyło z mgłą. Wiecie co? Dziś przez cały dzień miałam wrażenie, że jest zima....tak leżałam w łóżku i wydawało mi się, że za oknem sypie śnieg. Białe, wielkie płatki. Wiem, że żadna z Was pewnie nie tęskni za zimą, ale ja mimo wszystko, darzę zimę sentymentem. Pisałam już na blogu Agaty, co się wydarzyło w lutym ubiegłego roku ;)
niedziela, 16 października 2011
sobota, 15 października 2011
środa, 12 października 2011
Tagliatelle ze szpinakiem.
Siedzę właśnie na podłodze i wcinam tagliatelle ze szpinakiem i serkiem mascarpone...mmmm pyszności i do tego łatwo i szybko się przyrządza. Miałam jeszcze makaron przywieziony z podróży poślubnej także obiad dziś iście włoski, nooo...może poza coca-colą, którą sobie popijam:) a i sikorki zyskały dziś na mojej włoskiej uczcie, bo dostały boczkową skórkę ;) Mam dziś jeszcze w planie przygotowanie sałatki z zupek chińskich i piersi z indyka;)
U mnie dziś pogoda świruje...raz słońce raz deszcz.
U mnie dziś pogoda świruje...raz słońce raz deszcz.
niedziela, 9 października 2011
Les Misérables
Witajcie.
Dzisiejszy dzień spędziliśmy w Warszawie. Mieliśmy bilety do teatru Roma na spektakl Les Misérables...Mimo mego uwielbienia dla teatru muszę stwierdzić , że to była jedna wielka nuda. Mogę zostać uznana na ignorantkę w tym względzie ale naprawdę dawno się tak nie nudziłam...Chociaż moja przyjaciółka widziała to kilka miesięcy temu i była zachwycona. Cóż dla każdego coś innego.
Co do stylizacji to zestaw musiał sprostać kilku wymaganiom:
1. Po 3-ech godzinach w samochodzie nie mogłam wyglądać jakby moje ubrania zostały "psu z gardła wyjęte".
2.Z racji tego, że szliśmy do teatru strój musiał zawierać elegancki akcent.
3. Musiał też nadawać się na szoping....w końcu być w stolicy i nie pójść na zakupy??
Tak...i wszystko było by ok, gdyby nie "plastikowa" koszula, która osłabiona porannym prasowaniem wydała swoje ostatnie tchnienie podczas zapinania guzików...Trrrrrrrrrrrach. Dziura na brzuchu gotowa, a że byłam u rodziców to miałam ze sobą tylko jeden zestaw na wyjazd. Hyh.....poratowała mnie moja kurtko-marynarka. Po zapięciu dziury nie było widać, a ja w stolicy swoje pierwsze kroki skierowałam do hm, bo przecież tam musi być jakaś biała koszula! Znalazłam, zakupiłam i się w galeriowej łazience się przebrałam, a zdradziecka koszula wylądowała w koszu !
Dzisiejszy dzień spędziliśmy w Warszawie. Mieliśmy bilety do teatru Roma na spektakl Les Misérables...Mimo mego uwielbienia dla teatru muszę stwierdzić , że to była jedna wielka nuda. Mogę zostać uznana na ignorantkę w tym względzie ale naprawdę dawno się tak nie nudziłam...Chociaż moja przyjaciółka widziała to kilka miesięcy temu i była zachwycona. Cóż dla każdego coś innego.
Co do stylizacji to zestaw musiał sprostać kilku wymaganiom:
1. Po 3-ech godzinach w samochodzie nie mogłam wyglądać jakby moje ubrania zostały "psu z gardła wyjęte".
2.Z racji tego, że szliśmy do teatru strój musiał zawierać elegancki akcent.
3. Musiał też nadawać się na szoping....w końcu być w stolicy i nie pójść na zakupy??
Tak...i wszystko było by ok, gdyby nie "plastikowa" koszula, która osłabiona porannym prasowaniem wydała swoje ostatnie tchnienie podczas zapinania guzików...Trrrrrrrrrrrach. Dziura na brzuchu gotowa, a że byłam u rodziców to miałam ze sobą tylko jeden zestaw na wyjazd. Hyh.....poratowała mnie moja kurtko-marynarka. Po zapięciu dziury nie było widać, a ja w stolicy swoje pierwsze kroki skierowałam do hm, bo przecież tam musi być jakaś biała koszula! Znalazłam, zakupiłam i się w galeriowej łazience się przebrałam, a zdradziecka koszula wylądowała w koszu !
czwartek, 6 października 2011
Odnowa Jesienna.
Znowu czytałam w wannie ;)
"Zwiędłe liście i zmrok zapadający przed wyjściem z pracy nie są powodem, aby czuć się szczęśliwym. Jesień odbiera energię i dobry humor. Kapitulacja wobec zbliżającej się chandry często bywa nawykiem, nie koniecznością. A co z tymi, którzy lubią jesień? Na pewno są to osoby, które wiedzą, co je cieszy, i nie wstydzą się tego. Nie oglądają się na przyjaciół, mody i dobre rady. To indywidualistki mające świadomość, że aby być szczęśliwą, nie trzeba za wszelką cenę likwidować problemów, ale szukać ich lepszego rozwiązania.
Te z nas, które celebrują z pasją przyjemności, wiedzą, że wiąże się to z unikalnym doświadczaniem zapomnienia i totalnego zaangażowania. To też ciekawość, pobudzenie i skakanie z radości. Niekiedy bezruch albo osłupienie, gdy obserwujemy coś, od czego błyszczą nam oczy. To ten moment, kiedy zapominamy o bożym świecie. Kiedy jesteśmy trochę dziećmi, a trochę staruszkami."
Cały artykuł można przeczytać też w internecie tutaj.
Jeśli już mówimy o przyjemnościach to ja spędziłam bardzo miłe jesienne popołudnie....Za oknem 25 stopni, słońce, kawa z koleżanką i pyszny obiad ;)
"Zwiędłe liście i zmrok zapadający przed wyjściem z pracy nie są powodem, aby czuć się szczęśliwym. Jesień odbiera energię i dobry humor. Kapitulacja wobec zbliżającej się chandry często bywa nawykiem, nie koniecznością. A co z tymi, którzy lubią jesień? Na pewno są to osoby, które wiedzą, co je cieszy, i nie wstydzą się tego. Nie oglądają się na przyjaciół, mody i dobre rady. To indywidualistki mające świadomość, że aby być szczęśliwą, nie trzeba za wszelką cenę likwidować problemów, ale szukać ich lepszego rozwiązania.
Te z nas, które celebrują z pasją przyjemności, wiedzą, że wiąże się to z unikalnym doświadczaniem zapomnienia i totalnego zaangażowania. To też ciekawość, pobudzenie i skakanie z radości. Niekiedy bezruch albo osłupienie, gdy obserwujemy coś, od czego błyszczą nam oczy. To ten moment, kiedy zapominamy o bożym świecie. Kiedy jesteśmy trochę dziećmi, a trochę staruszkami."
Cały artykuł można przeczytać też w internecie tutaj.
Jeśli już mówimy o przyjemnościach to ja spędziłam bardzo miłe jesienne popołudnie....Za oknem 25 stopni, słońce, kawa z koleżanką i pyszny obiad ;)
wtorek, 4 października 2011
Czekając na dziedzica.
Ostatnio w wannie przeczytałam w Pani artykuł pod tytułem "Czekając na dziedzica" Ewy Ewart. Tekst traktuje o zachwycie jaki towarzyszył Kate Middleton w związku z jej ślubem z księciem oraz o narastającej niechęci do jej osoby już po ślubie. Zarzuca się jej brak własnego indywidualnego stylu i ubiory właściwe bardziej dla "matrony w średnim wieku niż dla młodej kobiety". Vivienne Westwood krytykuje makijaż księżnej, a dokładnie szeroko komentowaną w mediach czarną kreskę pod okiem. A jakie jest Wasze zdanie na temat Kate? I skąd wzięła się ta niechęć w stosunku do jej osoby, stylu bycia i wyglądu?
niedziela, 2 października 2011
Race
Mówią, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej....ja z prawdziwym żalem opuszczałam dziś Lublin. Kocham to miasto, jego klimat, odgłosy....nawet powietrze pachnie tam inaczej. Zawsze będę tam wracać :)
Odnośnie stylizacji to kocham moje nowe buty. Są bardzo wygodne, cały dzień w nich śmigałam. Kurtki szukałam od dłuższego czasu i znalazłam w Mohito. Jak na moje oko to widzę tu małą inspirację tą motocyklówką od Balmain.
Lecę rozpakować klamoty.
Miłego wieczoru ;)
Odnośnie stylizacji to kocham moje nowe buty. Są bardzo wygodne, cały dzień w nich śmigałam. Kurtki szukałam od dłuższego czasu i znalazłam w Mohito. Jak na moje oko to widzę tu małą inspirację tą motocyklówką od Balmain.
Lecę rozpakować klamoty.
Miłego wieczoru ;)
sobota, 1 października 2011
Pozdrowienia z Lublina
Jak widać zakupy się udały ;) Więcej jutro. Dziś jak wyszłyśmy z Plazy było już niestety za ciemno na zdjęcia ;) Troszkę się zapomniałyśmy. Także na zasłonowym tle prezentuję nowa kurtkę i botki.
Pozdrawiam Bourel
Pozdrawiam Bourel
czwartek, 29 września 2011
Wiercipięta.
No i nie wytrzymałam....dwa dni zamknięcia w domu to nie dla mnie :) Rano pociągając nosem, zaczęłam doprowadzać się do porządku, aż po południu, mój stan pozwolił na wyjście z domu. Zrobiłam małe zakupy i odwiedziłam dziewczyny w pracy, trochę pomogłam, mimo iż jestem na urlopie :) Zjadłam dwa gniazdka, popiłam kawą i ruszyłam w drogę powrotną, nie omijając przy tym ciuchlandu. Były pięknie futerkowe kamizelki, śmietankowy płaszczyk i groszkowa kapotka...niestety w rozmiarze 42 :P
Co do stylizacji, sweter nabyłam w HM w Warszawie, a raczej teściowa mi go nabyła w prezencie urodzinowym. Jest bardzo przyjemny w dotyku i dobrze grzeje. Wybaczcie zakurzone czubki butów, ale moje miasto to jeden wielki plac budowy. Nie wiem po co w ogóle czyściłam je przed wyjściem,hm...
Lecę pakować się do Lublina, macie jakieś pomysły co powinnam zabrać? Nienawidzę się pakować!
Co do stylizacji, sweter nabyłam w HM w Warszawie, a raczej teściowa mi go nabyła w prezencie urodzinowym. Jest bardzo przyjemny w dotyku i dobrze grzeje. Wybaczcie zakurzone czubki butów, ale moje miasto to jeden wielki plac budowy. Nie wiem po co w ogóle czyściłam je przed wyjściem,hm...
Lecę pakować się do Lublina, macie jakieś pomysły co powinnam zabrać? Nienawidzę się pakować!
Subskrybuj:
Posty (Atom)